Podniosłam ociężałe powieki,
czując ciepłe promienie zachodzącego słońca na twarzy. Moje źrenice bardzo
szybko zmniejszyły się, przyzwyczajając się do światła. Znajdowałam się w swoim pokoju, a jedna
strona materaca mojego łóżka uginała się pod ciężarem, siedzącego tam Luke’a.
- Hej.- szepnęłam, przysłaniając
oczy dłonią.
- O. Czekaj. Zasłonię.- zerwał
się na równe nogi.
- Nie. Jest okey.
- Lepiej?
- Tak. Tak.
Czułam jakiś tępy ból,
rozchodzący się po całej mojej głowie.
- Uderzyłaś o chodnik.- wyjaśnił,
widząc moje zmarszczone brwii.
- Muszę… Muszę jechać do
szpitala.
- Ej. Wow. Wow. Nie jest tak źle,
żebyś musiała…
- Nie, Głupku. Muszę odwiedzić
Zayn’a. Muszę.- szeptałam prawie do siebie, zbierając rzeczy do torebki.- Gdzie
telefon?
- Trzymaj. Dzwonił twój chłopak.
Znieruchomiałam .
- Odebrałeś?
- Oczywiście! Powiedziałem „Cześć! Jestem kolegą twojej dziewczyny,
poznałem ją dzisiaj, ale i tak mam jej
telefon i klucze do mieszkania!”. –rzucił z sarkazmem.
- Boże. Jesteś idiotą.
- Mogę jechać z Tobą?
- Serio?
- Tylko jeśli chcesz.
- Jasne. Czemu nie.- wzruszyłam
ramionami.
Spojrzałam w lustro i … Matko.
Jaka ja jestem blada.
- Idziesz?- zwróciłam się twarzą
do chłopaka.
- Co? Um. Tak.
Prawdę mówiąc, odkąd zamieszkałam
w Londynie, ani razu nie byłam na czas, by zdążyć na metro. Tak było i tym
razem. Ludzie patrzyli na nas jak na debili, kiedy biegliśmy w stronę pojazdu,
krzycząc i wymachując rękami.
* * *
Już po przekroczeniu progu,
uderzyła we mnie ta cholernie przytłaczająca i okropna szpitalna atmosfera. To
miejsce zawsze kojarzyło mi się z chorobami, stratą i śmiercią. Nigdy nie
zapomnę momentu, kiedy cztery lata temu w tym samym szpitalu, w sali numer 123,
trzymałam za rękę moją chorą na raka ciocię. Byłam przy niej dopóki nie
opuściła tego świata. Była mi najbliższą osobą, poza rodzicami siostrą i
Kate. Miałam szesnaście lat i w tym
wieku przeżywałam wszystko ze zdwojoną siłą. Tygodniami nie wychodziłam z domu,
nawet do szkoły. Potrzebowałam wiele czasu, by się pozbierać, więc tym bardziej
cieszyłam się, iż Zayn nie opuścił mojej przyjaciółki i swojego syna.
- Kate jest u niego.- oznajmiła
Demi.
Najciszej jak potrafiłam
podeszłam do drzwi. Brunetka siedziała na krześle jak najbliżej przysuniętym do
łóżka Malik’a, a jej dłoń gładziła twarz narzeczonego.
- Kochanie… Tak bardzo bałam się,
że nas zostawisz… Wiesz… Czasami czułam jak nasz synek poruszał się w moim
brzuchu i w takich momentach najbardziej mi Cię brakowało… Bałam się, że nie
będę mogła dzielić z Tobą ważnych chwil i swojej przyszłości. Chcę Ciebie…
Tylko Ciebie. Jesteś wszystkim co tylko widzę i…- jej głos załamał się.- Moje
uczucia, aż mnie przytłaczają. Chcę czuć Cię u swojego boku i mówić Ci jak
bardzo Cię kocham…
Sięgnęła, by otrzeć łzę wędrującą
po jego policzku.
- Nie. Nie płacz, Skarbie.- do
moich uszu doszedł jej szept.
Chcąc dać im chwilę prywatności,
usiadłam obok Demi i oparłam głowę o jej bark.
- Tak strasznie się cieszę…-
odetchnęłam z ulgą, szlochając po cichu.
- Powinnaś zadzwonić do
Harry’ego.
- Nie! Nawet nie wiesz jak oni
ich tam męczą!
- Prawda. Liam się do mnie nie
odezwał jeszcze…
Nagle zrobiło mi się zimno bez
ramienia lokatego chłopaka, oplatającego moją talię.
- Trzymaj.- czarna bluza Luke’a
wylądowała na mnie, sprawiając, że poczułam się jakimś cudem lepiej.
Spojrzałam na niego pytającym
wzrokiem.
- Drżysz.- stwierdził.
Pokiwałam głową, ale momentalnie
moje oczy zatrzymały się na Lou, stojącym w drzwiach. Luke nie był mniej
zdziwiony.
- To prawda, że Zayn…?- zapytał
niepewnym głosem Tommo.
- Ta.
W ślad za Brunetem pojawił się
Niall.
- Niall!- ucieszyłam się.
- Hej, Mała.- przytulił mnie z
szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Ja… Um… Ja się zmywam.-
wyszeptał Lukey.
- Zaczekaj.
Wzięłam go na bok.
- Chciałam Cię prosić, żebyś nic
nikomu nie mówił, że on tutaj był.- wiedziałam, że rozumie kogo miałam na
myśli, mówiąc „on”.
- No okej… Ale obiecaj, że mi to
jutro wytłumaczysz.
- Co? Um. Okej. Muszę Ci oddać
bluzę, duh.
- Nie. Jutro. Do zobaczenia.
- Paa!
Louis cały czas na nas patrzył.
- Co mu powiedziałaś?
- Żeby nikomu nie mówił, że Cię
tutaj widział.
- Wow. Dzięki.
Rozchyliłam lekko kolana, by
spojrzeć na swoje buty.
- Cóż… Nie jestem taką zimną
suką.
- Nie uważam Cię za…
- Whatever. Idę zobaczyć się z
Zayn’em. – przerwałam mu.- Ah. Szczęścia życzę.- mrugnęłam sztucznie.
- Lottie…
Kate nie odstępowała Zayn’a ani
na chwilę, aż do momentu, kiedy zakończyły się godziny odwiedzin i wszyscy
musieliśmy wracać do domów.
~~ * * * ~~
Rankiem biegałam po mieszkaniu, poszukując
jakikolwiek ładnych i czystych ubrań oraz pakując książki do torby. Złapałam
bluzę z Obey’a Luke’a, by okryć się nią w drodze na uniwerek.
- Heej!- usiadłam pomiędzy Dan i
Jai’em.
- Cześć!
-Czy to nie jest…?- J. zwrócił
się do swojego bliźniaka.
- Kupiliście już książki?- jak
najszybciej zmieniłam temat.
- Nie mam jeszcze wszystkich…-
powiedział Lucas.
- Ja tak samo.- zaśmiał się Nash.
- Boże! Zapomniałam! Muszę iść
zapisać się na zajęcia dodatkowe!- Danielle złapała się za głowę.
Wszyscy nagle zerwali się, by
zrobić to samo, zostawiając mnie sam na sam z Luke’iem oraz Jai’em.
- Cóż…- usiadłam po turecku na
ławce.
- Ma się rozumieć, że mam…?- Jai
wskazał na drzwi wejściowe do holu.
- Zostań jeśli chcesz.
- Nie chcę się narzucać, Lottie.-
obdarzył mnie uroczym uśmiechem.- Do zobaczenia.
- Więc…
- Wytłumaczysz mi?- przeszedł do
sedna sprawy.
- Okej. To nie jest
skomplikowane. Znamy się z Lou, ponieważ jak widziałeś mamy tych samych
znajomych i… I Harry jest jego młodszym bratem.
- Wierzę Ci, ale domyślam się, że
to nie wszystko.
- Reszta to głupie szczegóły.
Takie jak na przykład fakt, że u niego pracowałam.
- U tego nauczyciela?
- Yhym. A właśnie. Oddaje bluzę.
- Nie. Zatrzymaj ją. Na tobie
wygląda lepiej.
- Na pewno jest droga. Nie mogę
jej przyjąć.
- Ależ oczywiście, że możesz. Jak
się czuje twój przyjaciel?
- Lepiej niż wcześniej. Kate
praktycznie nie puszcza jego dłoni.
- Musiała naprawdę bać się, że
zostawi ją samą z dzieckiem.- stwierdził nader inteligentnie jak na chłopaka.
- Dokładnie!
Zapadła niezręczna (?) atmosfera.
- Hej!- krzyknęłam na widok
Jake’a.
- Siemanko. Gdzie reszta?
- Poszli zapisać się na zajęcia
dodatkowe.- wyjaśnił Luke.
Na drugiej i trzeciej godzinie lekcyjnej mieliśmy literaturę…
Usiadłam mniej więcej w środkowym rzędzie, pomiędzy Danielle, a Lucas’em.
Dziewczyna zdawała się być podekscytowana możliwością spędzania tego czasu w
obecności Tomlinson’a. Okey. Dla obcej osoby, tym bardziej dziewczyny, mógłby
wydawać się atrakcyjny, ale… To jej profesor!
Nie, żebym była zazdrosna.
Nie.
Nigdy.
O co wy mnie podejrzewacie?
- Zaczniemy od
klasyki literatury brytyjskiej. Czy ktoś z Was nie kojarzy Agathy Christie?-
Louis uśmiechnął się nonszalancko, siadając na biurku nauczycielskim.
Moim zdaniem
nie znanie kogoś takiego jak ona jest po prostu wstydem dla Brytyjczyka.
- Dobrze!-
klasnął.- Tak w gwoli przypomnienia, Agatha była i nadal jest, moim zdaniem,
najlepszą autorką powieści kryminalnych na świecie. Jakie są wasze ulubione dzieła
Agathy?
Na sali
zapanował zgiełk.
- Wow.
Spokojnie. Może po kolei?
Wymieniono
wiele tytułów m.in. „Tajemnica obrazu”, „Godzina zero”, „Nemezis”, „Dziesięciu
małych Murzynków”, „Morderstwo w Orient Expressie”, „Morderstwo w zaułku” itp.
Kiedy przyszła moja kolej, przez chwilę zastanawiałam się, po czym patrząc
wyzywająco w oczy Lou, powiedziałam:
- „Tajemnicza
historia w Styles”- zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Hm… Może pani
uzasadnić swój wybór, panno… Davis?- teatralnie spojrzał na listę nazwisk.
- Myślę, że
kierował mną pewien sentyment, panie Tomlinson. Przemówił do mnie również motyw
powrotu do znanego sobie miasta, nie zapominając o przepowiedniach i
zabójstwie. Z zapałem czytałam kolejne rozdziały, by dowiedzieć się kto taki
otruł panią Emilię Cavendish.
- A co sądzi
pani o Herkulesie?
- Ah, tak.
Herkules Poirot… Jestem pod wielkim wrażeniem jego sposobów dojścia do prawdy.-
odparłam.
- Aham.
Prawdopodobnie
trzeba było być idiotą, by nie poczuć tego napięcia pomiędzy naszą dwójką.
Ukrywając
telefon między nogami, napisałam sms-a do Lou.
- Oh.
Przepraszam Was. – wyciągnął komórkę z kieszeni.
Mogłam
obserwować zmianę jego wyrazu twarzy podczas odczytywania mojej wiadomości.
Przez chwilę wpatrywał się w wyświetlacz, po czym w końcu nieźle zbity z tropu
powrócił do prowadzenia zajęć.
Spróbuj chociaż stwarzać pozory.
Lottie xx.
- Tak. Um.
Dzisiaj postaramy się szczegółowo omówić „Śmierć na Nilu”.
~~ * * * ~~
Po zakończeniu
ostatniej lekcji z Boo, starałam się pakować jak najwolniej.
- Idziesz?-
zapytała Danielle.
- Zaraz
dołącze.- machnęłam ręką.
Kiedy ostatnia
osoba opuściła pomieszczenie, szybkim krokiem podeszłam do skupionego na liście
obecności Tommo.
- Mówiłam
serio. Ludzie pytają, podejrzewają.
- Lottie. –
spojrzał na mnie poważnie.
- Hm?
- Nie powiesz
mi, że Tobie jest łatwo.
Ugh. Czemu on
zawsze ma rację?
- Lou,
ruszyliśmy oboje do przodu. Zwłaszcza ty, ale…
- Nie
powiedziałbym, że to ja ruszyłem tak bardzo do przodu.- stwierdził, kręcąc
głową.- A teraz, proszę… Wyjdziesz? Muszę coś ważnego zrobić.
- Co to znaczy?
- Idź.
Całkowicie
osłupiała opuściłam klasę.
- Stało się coś?- zapytał Jake,
obejmując mnie ramieniem.
- N-Nie.
Do samego wieczora zastanawiałam
się nad sensem jego słów. Wyczuwałam w sposobie w jakim je wypowiadał wiele
sprzecznych uczuć… Miłość i nienawiść.
Dystans i chęć powrócenia do naszej przeszłości. Szczęście i smutek.
- Pooglądamy filmy?- zapytałam
Demi, siadając obok niej okryta kocem.
- Jasne i tak musimy czekać, aż
Kate zadzwoni ze szpitala.- wzruszyła ramionami.
Już godzinę później
wypłakiwałyśmy oczy, oglądając „Szkołę uczuć”. Po moim ulubionym filmie
przyszedł czas na niesamowite dzieło, niesamowitego reżysera pod tytułem „Stuck
In Love”.
- Otworzę.- powiedziałam, słysząc
pukanie do drzwi.
Ilość słów: 1547
___________________________________________________________
Hej!
Oto ja i nowy rozdział pojawiamy się z opóźnieniem.
Pisałam ten rozdział milion razy, by w końcu wybrać te wersję.
Wcześniejsze były jeszcze bardziej chaotyczne niż ten o.o
Trudno uwierzyć, że cokolwiek może być bardziej chaotyczne od tego rozdziału,
co nie? xD Męczyłam się z nim, ale obiecuję że next będzie lepszy ;c
Question 1. Kto będzie stał za drzwiami? Kto będzie niespodzianką? ^^
Question 2. Lou wyjawi swoje uczucia?
Przepraszam za błędy ♥
Little Bird
WoW :D Ja zaczynam powoli sie gubic w tych wszystkich imionach i nowych postaciach haha :D No i nadal Hemmingsa widze czytajac Luke <3
OdpowiedzUsuńZa drzwiami, Lou. Co do uczuc, nie wiem co to bedzie i wole nie wiedziec za szybko bo napiecie przed nowym rozdzialem nie bedzie takie fajne <3
@Harrys_heart69
Ohh bylam pierwsza :D
OdpowiedzUsuńKurde, gubię się już z tymi imionami haha :D
OdpowiedzUsuńTak btw co Luke robił w domu Lottie ? ;o Harry nie byłby zadowolony xd Ale co tam :D
Kurde, niech oni znów będą razem... Nie mogę tyle czekać... :D
1. Wydaje mi się, że to Lou. Bo chcę by to był on ! :3
2. Mam nadzieję, że tak, bo nie mogę patrzeć, jak oni są z dala od siebie ;x
Boski ! Czekam na nexta xx
@droowseex
1. Hazza i Liam
OdpowiedzUsuń2. Oby
1. Lou
OdpowiedzUsuń2. powie! <3
genialny <3 jak ja się cieszę że z Zenem oki :))
weny życzę xx
@SpeedwayoweLove
ciekawy rozdział ^^ kto za drzwiami? abrakadabra Luke? XD
OdpowiedzUsuńale myślę że Lou powie jej co czuje i to będzie takie bvjrnskvmg
ale że ktoś to usłyszy i w ogóle
moja wyobraźnia <<<
duuuuużżżżżooooo weny!!
Chciałabym zaprosić na http://onedirectionfanfictionpoland.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy zespół, 1DFFPL