środa, 23 lipca 2014

The End




Zajrzałam do skrzynki pocztowej, znajdującej się zaraz obok drzwi frontowych. Pozbierawszy wszystkie koperty znajdujące się w metalowej skrzynce, ruszyłam schodami na piętro. Zakapturzona postać kompletnie mnie przerażała, powodując że przyspieszyłam swoje tempo do granic możliwości, by jak najszybciej ją minąć. Moje dłonie drżały z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, a serce omal nie wyskoczyło z mojej piersi, kiedy poczułam mocny uścisk męskiej dłoni na moim lewym  nadgarstku. Obcy powoli wstał, by zrównać się ze mną wzrostem. Zrównać tylko i wyłącznie, dlatego że stał kilka schodków niżej. Miał szerokie barki i kontrastujące z nimi chude nogi.


- Ja…- wyszeptałam, jednak mój głos ugrzązł w gardle.


Chłopak zaczął opuszczać czarny kaptur, ukazując twarz pokrytą kilkudniowym zarostem.


- Harry?- pisnęłam, zakrywając usta.
- Hej.


Lokaty wyglądał jakby od wyjazdu z Londynu przespał jedynie cztery godziny.


- Co ty tutaj robisz?- zapytałam, wieszając się na jego szyi.
- Musimy porozmawiać.- odparł poważnym głosem.
- Um… Okej.


Mój ukochany kroczył metr za mną, obserwując jak wygrzebuję klucze  z zawartości torebki.


- Wejdź.


Drewniana powłoka uchyliła się, a Harry bez zbędnego ociągania się ruszył prosto do mojej sypialni.


- O co chodzi? Spójrz na mnie.


Chłopak zawiesił na mnie swój smutny wzrok. Wiedziałam, że nie ma dla mnie zbyt miłych wieści. Ku mojemu zaskoczeniu wyjął telefon z kieszeni, po czym szybko napisał na oko krótkiego sms-a.


- Porozmaw…- przerwałam, kiedy moja komórka zawibrowała, sygnalizując nadejście nowej wiadomości.


„ Poznałem kogoś.”


W momencie, w którym spojrzałam na wyświetlacz, mój świat legł w gruzach i wcale nie zdziwiłabym się, gdyby Harry usłyszał trzask łamanego serca w mojej piersi. Poznał kogoś. Poznał kogoś lepszego ode mnie i przyszedł się pożegnać.


Dlaczego każdy się ze mną żegna?!


- Lottie… Ja…


Zrobił krok w moją stronę, jednak ja zrobiłam to samo w przeciwnym kierunku, nie zrywając naszego kontaktu wzrokowego.


- Nie. Po prostu się odsuń.- syknęłam.
- Layla jest naszą trenerką…
- Zdążyłeś zakochać się w niej w pięć… W pięć cholernych dni!?
- Wiesz jak to jest, kiedy kogoś poznajesz i od razu…
- Tak, wiem. Miałam tak z Tobą, ale… Nie. To jest jakaś paranoja!
- Charlotte… Kocham Cię.


Fakt, że potrafił po takim wyznaniu powiedzieć mi prosto w twarz „Kocham Cię”, jeszcze bardziej mnie zranił. To było to czego najbardziej się obawiałam.  Każdy w końcu odchodzi… Nic nie trwa wiecznie.


- Harry… Wyjdź, okey? Zrób to dla mnie i wyjdź.
- Mogę tylko…


Ze łzami w oczach patrzyłam, jak zbierał swoje ubrania i kosmetyki do walizki wyjętej spod łóżka. Nie spojrzał na mnie ani razu, jakby mnie unikał.


Cóż za ironia.


- To chyba wszystko.- stwierdził, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie.


Delikatnie rozpięłam łańcuszek z samolocikiem, po czym wcisnęłam go w jego dużą dłoń.


- Zareagowałaś lepiej niż przypuszczałem.- uśmiechnął się słabo.


Te zdanie sprawiło, że miałam ochotę uderzyć jego głową o najbliższą ścianę, po czym zrobić to samo ze swoją.


Jesteś podły, ale wciąż Cię kocham.


- Żegnaj, Lots.


Obserwowałam jak jego puszyste loki podskakują raz za razem, kiedy kroczył wprost do drzwi z napisem zwiastującym nowy rozdział w moim życiu pod tytułem:  „Lottie. Jesteś sama jak patyk.”.  Oczywiście tylko ja widziałam ten napis, ale wiedziałam, że właśnie tak będzie wyglądała moja codzienność. Harry odwrócił się ostatni raz, kiwnął do mnie głową, po czym zniknął w tłumie, zamieszkującym dżunglę zwaną Londynem.


- Co się stało?- zapytała niczego nieświadoma Demi, ziewając przeciągle.
- Ja…


Niespodziewanie wtuliłam się w nią, wylewając przy tym hektolitry łez, jakby dotychczas mocna tama w moich oczach nagle pękła.


- Hej. Hej…- szepnęła, gładząc moje włosy.- Będzie dobrze. Co się stało?


Nie czułam się na siłach, by jej odpowiedzieć… Nie czułam się na siłach, by dłużej żyć.  Myślałam, że moje życie wreszcie powróciło do pionu, jednak w chwili, kiedy mój telefon zawibrował, dostrzegłam iż znów jestem na samym, ciemnym dnie. Chyba nigdy nic się nie zmieni. Zawsze będę kochała za mocno. Odczuwała za mocno. Przywiązywała się za mocno i za mocno przeżywała rozstania. Każda osoba, którą pokochałam w swoim życiu, odchodziła ode mnie i już nigdy nie wracała… Jak mówi tekst jednej ze starszych piosenek:
Jestem tylko nastoletnim frajerem, Kochanie.

Właśnie ja… Nikt inny, tylko Charlotte Davis jest idealnym przykładem nastoletniego frajera. Byłam nim od urodzenia, tylko momentami miałam małe przebłyski, gdy sądziłam, że coś znaczę… To był błąd.



LOUIS’S POV


Wiele kartonów pałętało się na zewnątrz jak i wewnątrz budynku, podczas gdy Amber i ja nadal zbieraliśmy bardziej wartościowe i sentymentalne dla mnie przedmioty. Eleanor jedynie przyglądała się całemu młynowi, popijając wino z kryształowego kieliszka. Niall, chcąc pomóc, opróżniał zawartość  lodówki. Jak się domyślacie, a może i nie… Dzisiaj opuszczam stolicę, by zamieszkać we Francji z moją przyszłą żoną.


- Pożegnałeś się z Charlotte?- odezwała się Amber.


Na dźwięk jej imienia moje serce przyspieszyło, a jeden z kuferków z biżuterią El wypadł z moich rąk, przy akompaniamencie grzechotu opadając na podłogę.


- Louis! Uważaj! To samo złoto i srebro!- krzyknęła Eleanor z grymasem na twarzy.
- Przepraszam.- odezwałem się, po czym nachyliłem się do Am.- Nie pożegnałem się tak jak planowałem… Ona nie chce mnie znać.
- Nie bądź głupi. Jesteście tacy sami. Kochacie, a boicie się cokolwiek zrobić, by znów być szczęśliwymi. A z nią? Z nią jesteś szczęśliwy?
- Nie mieszaj się w to.
- Będziesz żałował.


Przez moment przyglądałem się narzeczonej. Ta dostrzegając mój wzrok na sobie uśmiechnęła się, jednak już sekundę później uśmiech zniknął z jej ust. Jak zwykle. Czy wiedziałem, że mnie wykorzystywała? Jasne. Macie mnie za jakiegoś idiotę? Pozwalałem jej na to, ponieważ tego oczekiwała ode mnie rodzinka. Mojemu dorastaniu towarzyszył ciągłe wymagania i plany na przyszłość, o której niegdyś nie miałem ochoty nawet myśleć. Wiem, że to co mówię brzmi jak opowiadanie pod tytułem „Zwierzenia egoisty.”, ale tak nie jest. Naprawdę nie zależało mi jakoś bardzo na przejęciu korporacji Tomlinson S.A., ale wiedziałem ile wysiłku i czasu włożyli w tworzenie jej moi dziadkowie, pradziadkowie oraz mój własny ojciec. Harry wolał zajmować się boksem, podejrzanymi interesami oraz… Wyrywaniem kolejnych lasek. Dlaczego zrezygnowałem z Lottie, mimo że ją kochałem? Odpowiedź jest prosta i wszystkim znana. Widziałem uśmiech na jej słodkiej twarzy za każdym razem, kiedy go widziała i wiedziałem, że jeśli chcę żeby była szczęśliwa to muszę zgodzić się na jej odejście. Czy żałuję? Jak niczego innego w moim życiu. Jeśli ten dupek kiedykolwiek ją zrani to nogi z dupy powyrywam.


Obiecanki cacanki.
Opuszczasz Anglię.
Nie będziesz wiedział co się tutaj będzie działo.


- Louis? Musisz się pospieszyć.- głos Eleanor wyrwał mnie z zamyślenia.
- Uh.


Ostatnie kartony wylądowały w samochodach do przeprowadzek, po czym ja, El i Niall pojechaliśmy na lotnisko poza miastem skąd miał wystartować mój prywatny samolot. Drugim do Paryża miały dotrzeć nasze rzeczy.


-Au Renoir Londres.- powiedziałem cicho, po czym wszedłem do wnętrza pojazdu, by drzwi mogły zostać zamknięte.


To koniec.



LOTTIE’S POV


Od kilku godzin tkwiłam nieprzerwanie w objęciach ramion Demi, płacząc i użalając się nad swoim losem.


- Byłam taka głupia…- wyszlochałam.
- Cii…


Czułam niesamowitą pustkę, jakby nieobecny na mojej szyi samolocik ważył dwa kilogramy. Harry stał się kolejną blizną na moim sercu, ale ta blizna była głębsza niż pozostałe, ponieważ do niego przywiązałam się najbardziej… A Louis? Louis’owi pozostało dziewięć dni w Londynie i… Kolejna osoba zniknie jakbym nigdy dla niej nie istniała. W ciągu ostatniego roku przekonałam się, iż można kochać dwie osoby na raz. Kochałam Harry’ego, ale to Boo zawsze był dla mnie tym jedynym, wyśnionym ideałem.


- Kochamy Cię.- wyszeptała przyjaciółka.
- Wy też mnie opuścicie.- histeryzowałam.
- Nieprawda.


Moje życie to jakieś jedno wielkie przedstawienie albo żart losu. Czy zrobiłam coś, że nigdy nie mogę być szczęśliwa?!


- Demi… Oddaj mi Liam’a.- zażartowałam, mimo wewnętrznego bólu.
- Jasne. Jak wróci to podeślę ci go pocztą. – zachichotała.- Uśmiechnij się. Na ziemi jest kilka miliardów ludzi i gdzieś tam jest ten twój książę na białej lamie.
- Lamie?! Nie zasługuję na konia!?- ukryłam twarz w dłoniach.
- Zasługujesz, ale ty jesteś jedyna w swoim rodzaju, więc twój książę nie może być jakimś tam szarakiem.
- Poprawiasz mi humor.
- Cieszę się z tego, Skarbie. Widziałam przez okno jak żegnałaś się z tym Jake’iem i … Wiesz co? Długo to ty nie pobędziesz singielką. Ten chłopak patrzył na Ciebie jak na obrazek.
- To tylko… Tylko przyjaciel.- wychlipałam.
- Nie płacz już.


Rozległo się pukanie do drzwi naszego mieszkania.


- Kto do cholery przychodzi o 2 w nocy?!- Lovato oburzyła się pod nosem


Usłyszałam zgrzyt klucza w zamku, jednak nikt nie wszedł do środka.


- To nie jest odpowiedni moment, Niall.
- Muszę z nią porozmawiać.
- Jest środek nocy.
- Muszę.


Blondyn był okropnie blady, mimo to jego oczy nadal iskrzyły się tym charakterystycznym zawadiackim płomyczkiem.


- Lots?- zawahał się.
- Mówię serio. Nie powin…- Demi położyła dłoń na jego ramieniu.
- Przepraszam. Wiem, ale to ważne.


Chłopak usiadł obok mnie i opuszkami palców opuścił koc z mojej twarzy.


- Co się stało?
- N-Nic takiego.
- Chyba jednak nie powinienem był tutaj…
- Mów.
- Lepiej nie.
- Niall.


Irlandczyk nie spojrzał na mnie, jednak podał mi malutkie pudełeczko z logo jakiegoś domu jubilerskiego.


- Co…
- Muszę iść.


Zostałam sama, podczas gdy Dems postanowiła odprowadzić naszego przyjaciela do drzwi. Niepewnym ruchem uniosłam wieczko, by moim oczom ukazała się złota bransoletka wzroków o szerokości około 2 centymetrów.


- Co to?


Tuż nad ozdobą znajdowała się malutka kartka:


„Kupiłem ją rok temu dla Ciebie.
Przepraszam.
Kocham Cię.
Louis xx”


Rzuciłam się w stronę telefonu, by do niego zadzwonić, jednak jedyne co słyszałam to: „Abonent tymczasowo…”.

„ To śmieszne. Masz wszystko i nagle nie masz nic.”


Ilość słów: 1580

__________________________________________________________________

Hej ;c

Jak mówi nazwa rozdziału... To koniec, ale jeszcze nie
raz "spotkamy" się na innym blogu. Druga część powinna pojawić
się dość szybko :) Stworzyłam już zakładkę z bohaterami,
więc... Ostatni rozdział tej części jest dość krótki, ale nawet
nie wyobrażacie sobie jak bardzo emocjonowałam się
podczas pisania ;c xD Zakończyłam dość smutno, ale...
Będzie ciąg dalszy i mam nadzieję, że niektóre z Was
pozostaną ze mną i bohaterami ♥ Mam prośbę...

Czy każdy kto przeczytał ten rozdział, mógłby zostawić po sobie komentarz?
Chociaż pod ostatnim? Chciałabym wiedzieć, że przeczytałyście i
miałabym motywację do szybszego pisania :)

Little Bird 

Btw. Kocham Was <3

12 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się ;') Tak, Olka wzrusza się często na ff ;c
    Cieszę się, że Harry ją zostawił, w końcu ona ma być z Lou xd Ale boli mnie to, że Lottie cierpi... Szkoda mi jej ;<
    Louis nie możesz wylecieć ! Lottie Cię potrzebuje, Ty ją kochasz, ona Ciebie ! Po co wszytko komplikować :/
    Matko, jak ten czas szybko leci ;o Pamiętam jeszcze jak zaczynałaś to opowiadanie :) A tu już koniec :o O mamo... Pocieszam się faktem, że będzie 2 część :3
    Czekam, czekam z niecierpliwością na 2 część ! Ajajajajajaj ! <3
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku płaczę ;( Jak mogli? Biedna Lottie... :(
    Czekam na część II. Tak bardzo przywiązałam się do cb i tego bloga. ; (
    Pauline x

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny poplakalam sie.....
    moglabys mnie nadal informwac na tt o 2 czesci ?
    Bardzo sie zwiazalam z tym blogiem i ne chce go opuszczac :)
    Niemoge sie doczekac ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Morze łez :'c
    Nie mogę uwierzyć że to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się.Nie wierzę ,że to już koniec, Czas za szybko leci. Dziękuje Ci za to ff. Jest świetny. Druga część będzie jeszcze lepsza. Do zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Per-fect! :)
    @1Directionerka1 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham współczuję Lottie Harry jest tu świnią :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie smutne zakończenie :(

    OdpowiedzUsuń
  10. kurwa... rycze jak głupia. Harry ty pierdolony idioto! Lou ty niepoprawna słodyczy! wracaj do Lots w 2 części błagam... tak bardzo to przeżywam...
    kocham cię za to opowiadanie :*
    @SpeedwayoweLove

    OdpowiedzUsuń
  11. dlaczego ty mi to robisz? :'c płaczę :'( @_bizzleismine_

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K