czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 29




Wiedziałam, że Kate nie powinna denerwować się w stanie w jakim się znajdowała, jednak musiałam w końcu podzielić się z najbliższymi swoją decyzją. To była ta chwila.


- Lottie? Proszę powiedz.- jej głos był cichy, pełen napięcia.
- Nie bój się. To nie jest nic strasznego.- próbowałam podnieść przyjaciółkę na duchu.
- Powiedz, że to nie jest to o czym myślę.
- A o czym myślisz?
- Chcesz polecieć na stałe do Teksasu?
- Co? Nie! Oczywiście, że nie!


Dziewczyna odetchnęła, jakby ktoś zrzucił z jej ramion wielki ciężar.


- To o co chodzi?
- Kate…
- Oto wasze zamówienie!- zaszczebiotała Vanessa.
- Dziękujemy.- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
- Smacznego!


Podziękowałyśmy po raz drugi, po czym zaczęłam mówić.


- Kate. Po tych wszystkich zdarzeniach ostatnich miesięcy, postanowiłam zaczerpnąć choć trochę normalności. Zobaczyć jakie jest życie innych dziewiętnastolatków.
- W jaki sposób?
- Jak wiesz zbierałam pieniądze, ale nikomu nie mówiłam na co.
- Aham.
- Otóż… Pod koniec czerwca złożyłam wnioski o przyjęcie na kilka uniwersytetów. – wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
- Wróć wróć. CO?
- Idę na studia.
- … Lottie! Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!
- Nie byłam pewna czy dostanę się na którąkolwiek uczelnię.
- I…?
- Idę na cholerny Oxford!
- O mój boże! Gratuluję!- zapiszczała, po czym przytuliła mnie nad restauracyjnym stolikiem.- Dasz sobie radę? W sensie czesnego.
- Powinnam dać… Jeśli nie to zatrudnię się gdzieś.
- Hazz wie?
- Jeszcze nie…- pokręciłam głową.
- Powinnaś mu jak najszybciej powiedzieć. Na nim najbardziej to się odbije, nie będziesz miała czasu dla nikogo.
- Wiem, ale boję się.
- Został nie cały tydzień do początku roku, musisz się sprężać.
- Oj wiem.
- A jak z mieszkaniem?
- Zastanawiałam się nad akademikiem, ale nie chcę zostawiać Ciebie.
- Poradzę sobie! Z… Eh.


Jej nastrój uległ diametralnej zmianie.


- Obudzi się. Wie, że ma dla kogo żyć.
- Co jeśli nie przebudzi się w najbliższym czasie?
- Jego stan nie był tak poważny, by zajęło mu to  kilka miesięcy czy lat.
- Nie jesteśmy lekarzami, Charls. Nie możemy być tego pewne.
- Nie, nie płacz. Kochana, myśl pozytywnie. Zayn to silny facet. Zobaczysz, że szybko się wyliże.


Nienawidziłam uczucia bezradności jakie towarzyszyło mi w takich momentach. Ta cholernie męcząca świadomość, że osoba, którą kochasz cierpi, a ty nie wiesz jak jej pomóc, mimo że chcesz tego z wszystkich swoich sił. Nie byłam najlepsza w pocieszaniu, więc  przyzwyczaiłam się do tego, jednak tym razem było trudniej. Kate była przy mnie zawsze, kiedy jej potrzebowałam , lecz ja nie potrafiłam (nie mogłam) jej się za to odwdzięczyć. Miałam w sobie tyle siły, by jedynie jej powiedzieć, że Zayn obudzi się ze śpiączki i nie zostawi swojej rodziny…. Ale bądźmy szczerzy… Takie pocieszenie nic nie daje, może jedynie pogłębić melancholijny nastrój,  a tego raczej nikt nie chce.


- Jedz.- poleciłam, zważając na potrzeby jej dziecka.
- Lots..
- Tak?
- Dziękuję. Kocham Cię.- widziałam w oczach Kate wdzięczność, choć nie wiedziałam za co.
- Nie masz za co, Skarbie. Też cię kocham.


Posiłek minął nam w całkowitej ciszy, żadna z nas nie była skora do pogawędki. Co jakiś czas zauważałam jak wzrok Kitty wędrował gdzieś w przeciwny koniec lokalu.


- Na co tak patrzysz?- zapytałam w końcu, zaintrygowana.
- Nie odwracaj się.- ostrzegła.-  Ten… Jake, czy jak on tam miał na imię, cały czas wpatruję się w Ciebie.
- Chyba w moje plecy.- zachichotałam.
- Sądzę, że mu się spodobałaś.- poruszyła sugestywnie brwiami.
- Ja? Proszę Cię.
- Tak ty! Już w liceum podobałaś się chłopakom.
- Nie? Z afro na głowie? Z wagą jak mężczyzna w średnim wieku? Nie. Zdecydowanie nie.
- Nie miałaś afro, miałaś słodkie loczki.
- To Harry ma słodkie loczki, ja miałam jeden wielki kołtun.- parsknęłam z odrazą.
- Przestań.


Przyjaciółka odłożyła sztućce na naczynie, po czym oblizała usta.


- Smakowało Wam?
- Oczywiście! Było przepyszne! 
- Masz ochotę na deser?
- Yhyym.


Przywołałam kelnera, którym okazał się być wnuczek właścicieli.


- Co chciałybyście zamówić?- zapytał uprzejmie.
-  Hmm… Jakiś deser. Co nam polecasz?
- Zależy…
- Chcę coś czekoladowego!- powiedziała Kate.
- W takim razie.. Może czekoladowy torcik z kawowym akcentem polany białą czekoladą?
- O! Tak!
- A ty, Lottie?


Zwrócił się do mnie po imieniu? Pamięta je?


- Zaskocz mnie. Byle były owoce.- rzuciłam.
- Załatwione.- oświadczył, po czym odszedł w stronę wejścia na zaplecze.
- Widziałaś?- ożywiła się nagle Brunetka.
-  Ale co?
- Widziałaś jak na Ciebie patrzył?
- Normalnie!
- Jasne. Jasne.


Nie minęło trzydzieści minut, a na naszym stoliku zagościły pysznie wyglądające desery.


- Co masz, Lottie?
- Chyba tarte z kremem budyniowym i owocami.- rozanieliłam się.
- Zazdro…- westchnęła.- Ale moje i tak lepsze!
- Ciąża ci służy!- zaśmiałam się.
- W jakim sensie?
- Jesteś weselsza itp.
- Nie zauważyłam, ale to fajnie.
- Czekaj, zadzwonię do Harry’ego.


Wstałam z krzesła, by wyjść przed restaurację.


- Charlotte?


Nie wiem jak on to robił, ale na dźwięk jego głosu wszystkie mięśnie w moim ciele spinały się, a płuca przestawały pompować  tlen.


- T-Tak.
- Gdzie jesteście?- miał ten swój nadopiekuńczy ton.
- Jemy. Mógłbyś po nas przyjechać?
- Jasne.
- Pamiętasz gdzie Cię ostatnio zabrałam?
- Tak. To tam?
- Yhym.


Żadne z nas jednak się nie rozłączyło.


- Harry? Coś jeszcze?
- Właściwie to tak. Kocham Cię, Kochanie.


Moje oczy momentalnie zaszkliły się.


- Jeju. Też Cię kocham, Misiu! Nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę!
- W takim razie już wychodzę z domu.- zakończył połączenie.


Na twarzy Kate gościł uśmiech od ucha do ucha.


- Co?
- Jesteś z nim szczęśliwa.- rzekła.
- Kocham go. Bardzo.
- Bardziej niż Louis’a?
- Kate, nie zadawaj mi takich pytań.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.



***



Harry, wchodząc do lokalu, nieświadomie zwrócił na siebie uwagę wszystkich. Trzydzieści par wlepiało w niego swój wzrok.


- Hej, Dziewczyny.- mruknął.


Kocham Cię.


- Cześć.- odpowiedziałam, mimo dwóch słów kotłujących się w mojej głowie.
- Siemka!
- Chcecie gdzieś jeszcze wstąpić po drodze?
- Niee.
- Key. Będę musiał pojechać na siłownię. Mam coś do załatwienia, to potrwa kilka minut.
- Nie ma sprawy.- zapewniłam go.


KATE’S POV


Cholernie miło było patrzeć na tę dwójkę. Nigdy dotąd nie widziałam osób tak bezgranicznie zakochanych w sobie nawzajem. To trzeba zobaczyć, by zrozumieć o czym mówię. Wzrok lokatego chłopaka przepełniony był bardzo intensywnym uczuciem, którym darzył dziewczynę naprzeciwko siebie. Wydawało się jakby żyli w jakimś swoim własnym świecie, we własnej mydlanej bańce. Jednak w mojej głowie wciąż miałam obraz Lottie z czasów jej związku z Louis’em. Nie wiem, z którym z nich była szczęśliwsza, ale… Kurwa. Powinna być z Tommo. Był jej pierwszym prawdziwym chłopakiem i pierwszym, którego pokochała…. Muszą być razem! Pewnie już dawno moje życzenie zostałoby spełnione, gdyby nie to porwanie i fakt jak słodkim, opiekuńczym, a zarazem odważnym mężczyzną był Harry.


- Przepraszam, że przerywam wam te wgapianie się w siebie, ale ludzie rzucają wam dziwne spojrzenia. Zaraz zadzwonią po psychiatrę.- rzuciłam z sarkazmem.


- Um.. Tak…- bąknęła Charlotte, a jej policzki oblał dobrze mi znany rumieniec.


Pojazd zatrzymał się dopiero pod jakimś obskurnym budynkiem, który prawdopodobnie mógł być siłownią. 


- Zaraz wrócę.- Harry zamknął drzwi od strony kierowcy.



***



Kiedy wrócił wyglądał na naprawdę zmartwionego, tym co wydarzyło się w czasie tych trzydziestu minut jego nieobecności. 


- Co się stało?- zapytała Charlotte, charakterystycznym dla niej, cienkim głosem.
- Porozmawiamy w domu, dobrze?


Chłopak spojrzał na mnie we wstecznym lusterku, jakby to przeze mnie nie chciał mówić. Poczułam się jak intruz. 


- Mogę Was...- zaczęłam, jednak przerwano mi.
- Nie.


Podczas jazdy zauważyłam, iż długie palce Hazzy mocno zaciskają się na kierownicy, do tego stopnia, że pobielały mu kłykcie. Lottie musiała również to widzieć, ponieważ położyła dłoń na jego ramieniu, sprawiając, iż nieco się rozluźnił.


___________________________________________________________

Hej.

Nie należy do najdłuższych, wiem. Miałam na prawdę pracowity
 tydzień, tzn te trzy dni. Kurde. Sorry, muszę się wam 
pochwalić xD Moja nauka do testów nie poszła na 
marne! Moim zdaniem 91% z polskiego i 98% z 
angielskiego to nie mało *o* Popłakałam się na widok wyników, 
bo spodziewałam się, że będą milion razy gorsze :')
Moja średnia też jest dużo wyższa niż na półrocze..
Uff. Wychodzi mi 4,6, na tyle liczyłam xD 
Jest dobrze. teraz będę miała więcej czasu na pisanie :)
Wczoraj miałam bal na zakończenie gimnazjum i ledwo 
żyję, ale musiałam dokończyć rozdział :D 
Btw. To był najlepszy wieczór mojego życia *-*
Czas na pytania. 

Question 1. Spodziewał się ktoś, że tą decyzją będzie
pójście na studia?

Question 2. Jak myślicie? Czemu Harry był tak
zdenerwowany?

CZEKAM NA WASZE ODPOWIEDZI 
W KOMENTARZACH!

Ps. Nie wiem czy widziałyście, ale dodałam
Jake'a do zakładki z bohaterami... Jaki on
jest przystojny! *-*

Little Bird  ♥

11 komentarzy:

  1. Super rozdział! :) Może nie aż tak 'przejmujący' jak kilka ostatnich, ale podniosłaś poprzeczkę tak wysoko, że ciężko będzie już się przebić haha :D
    1. Nie spodziewałam się, w ogóle lmao
    2. Hazza to Hazza, jak się wkurwia to nic nie poradzisz XDD
    +Super że dodałaś povs innych osób. Super by było gdyby takie coś dotyczyło nie tylko kate czy Lottie ale także Lou, Harrego, Jake'a w przyszłości. (czytasz mi w myślach? Mój crush się nazywa Jake ♥ ahah)
    Gratuluję rozdziału i czekam na następny /może jakiś speszyl na 30? :D
    @uniquenewstyles

    OdpowiedzUsuń
  2. 1) Kurde nie ! :D myślałam, że powie coś strasznego haha xd
    2) Nie wiem :c może coś nie tak z Zaynem ? :c Świetne ! :3 czekam na nexta xx @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! :)
    1. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że chodzi o coś gorszego. Ale jeszcze tyle się może zmienić...
    2. Nie mam zielonego pojęcia ;) Z Harry'm to nigdy nic nie wiadomo. Może dobrze chodzić o to, iż nie było kanapki z sałatą haha
    Ze zniecierpliwieniem czekam na następny!
    ILY,
    @1Directionerka1 :)

    PS Gratuluję wyników z testów! Oby tak dalej! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. 1.Nie wpadłabym na to,ale świetnie,
    2. W sumie nie wiem ale troche się boje, Może chodzi o Lou.
    A rozdział zajebisty. I fajnie że było Kate pov's

    OdpowiedzUsuń
  5. Supet! Ciekawe o co chodziło Harry'emu :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje kochana! :)) rozdział świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Nie wiedziałam
    2. Hmmm za trudne pytanie :p
    3.(tag ode mnie) super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. że czo? xd nie spodziewałam się xd
    2. Hazza do cholery... o co loto?! chcę jeszcze! :D

    Geeeniuuuusz <3

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajny blog oraz rozdział ; )
    Będę tutaj często zaglądać :)
    http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. po prostu... <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział! :) x @_bizzleismine_

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K