czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 23

Czerwona czcionka powinna Wam się kojarzyć
już z czymś, ale mimo to zapowiem i ostrzegę. 

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób
pełnoletnich (oczywiście, że nie xD ). Nie chcesz
to nie czytaj. Mam nadzieję, że nie zryję Wam psychiki. 

 Patrzyłam wciąż w jeden i ten sam punkt naprzeciwko mnie, podczas gdy Harry cierpliwie czekał, aż dokończę tak ważne dla niego zdanie.

- Przepraszam...- zebrałam się w sobie. - Ja... Sama nie wiem co czuję. Przepraszam. Nie chcę Cię ranić. Po prostu daj mi czas. 

Choć wyraz jego twarzy pozostał niewzruszony, to jego zielone oczy zdradzały wszystko. W głębi ich koloru odkryłam mieszankę wielu emocji: bólu, strachu, rozgoryczenia, zażenowania, złości, rozbicia i... Żalu. Żalu do mnie lub do siebie samego. Solidna dawka alkoholu jedynie dwukrotnie zwiększała odczuwania przez niego bodźców i uczuć wewnętrznych. Bałam się. Bałam się, iż po raz kolejny zniknie na kilka dni, bądź na nawet dłuższy okres czasu... Że więcej mi nie zaufa... Że stanie po stronie swojego brata... Oh. O jak wiele rzeczy bałam się w tamtym momencie. Stopniowo traciłam najważniejsze dla mnie osoby. Chyba wolałam swoje szare życie studentki od tego, które właśnie przeżywałam... Zero problemów, nie licząc tych, kiedy nie nauczyłam się na ważny sprawdzian. A teraz? Nie radziłam sobie z zakochaniem i nagłym zainteresowaniem ze strony chłopców. Wyznanie Harry'ego jedynie powiększyło kłębek myśli, kotłujących się w mojej prawdopodobnie napuchniętej głowie. 

- Przepraszam. Przepraszam. - powtarzałam te słowa niczym mantrę. - Nie odchodź. Przepraszam.

Chłopak wyrwał swój nadgarstek z mojej malutkiej dłoni, po czym odwrócił się do mnie plecami.

- Harry... Nie rób tego.- wyszeptałam wręcz błagalnie. 
- Za późno.
- Nie. Nigdy nie jest za późno. Proszę powiedz, że nie!

Złapał go za napięty biceps, ten jednak strącił moją rękę.

- Nie. Hazz. 

Balansowałam na cienkiej granicy pomiędzy złością, a chęcią rozpłakania się. 

- Zostaw mnie!

Moje plecy gładko przywarły do białej ściany, gdy Harry bez większego wysiłku pchnął mnie na nią.

- Nie chcesz mnie? Rozumiem, ale na miłość boską... Daj mi odejść z resztkami honoru!- mówił, opierając  swoje ręce po obu stronach mojego ciała.

Nagle, nawet ku swojemu zdziwieniu, złapałam go za koszulkę, przyciągając tym samym do siebie oraz namiętnie całując. 

- Co ty... - zaczął, lecz przerwałam mu.
- Cssii. Chcę Cię, głupku. 

Tymi słowami wywołałam swoistą burzę hormonów w moim organizmie.

- Kochaj się ze mną.- mruknęłam.

Nie wiem jak to się stało, ale rzeczywiście to powiedziałam. Chciałam zrobić TO pierwszy raz z nim.

- Najpierw coś mi wytłumacz.
- O co chodzi?
- Dlaczego powiedziałaś, że nie wiesz co czujesz?
- Ja... Khym...To trudne pytanie.

Nie potrafiłam sklecić jednego zdania, czując na sobie jego intensywne spojrzenie. 

- Ugh. Nie mogę.- prychnęłam.
- Co?
- Nie potrafię mówić, kiedy tak się na mnie patrzysz!
- Jak?
- Jakbym była jakimś deserem!

Cieniutki chichot wyrwał się z jego malinowych ust, po czym Harry polizał mnie w nos.

- Bo nim jesteś. Dla mnie.- szepnął tuż przy moim uchu, przygryzając jego płatek.

Dziwny dreszcz szarpnął moim spragnionym jego dotyku ciałem.


- Jesteś pewna swojej decyzji?- zapytał ogarniając wzrokiem całą moją twarz,  jednak skupił się głównie na moich ustach.

Jego długa ręka powoli sunęła po moich plecach, zbliżając przy tym nasze ciała.

- Jestem… - oczywiście, że nie byłam!


Nasze wargi przywarły do siebie w pełnym pasji pocałunku, podczas gdy zręczne palce Harry’ego bez problemu radziły sobie z zapiętym paskiem przy moich spodniach. Odsunęłam od siebie jakikolwiek strach oraz poczucie niebezpieczeństwa. Liczyła się tylko ta chwila- Ja, Harry i to co nas łączyło. Stopniowo zapominałam o wcześniejszych wydarzeniach tego dnia.  Nieśmiały uśmiech wpłynął na moją twarz, kiedy zauważyłam lekkie zdenerwowanie chłopaka. Nie mogąc poradzić sobie z drżącymi dłońmi, oparł swoje czoło o moje. Zachichotałam cicho, czując gilgotanie jego miękkich loków.

- Robiłaś już to?

Zaskoczona, a zarazem zażenowana pokręciłam głową na „nie”. Byłam w 100% pewna, iż moja twarz przybrała kolor buraka.

- Cholera.- kilka przekleństw uleciało wraz z jego westchnieniem.
- To coś zmienia?
- Oczywiście! Nie chcę zrobić Ci krzywdy.


Skrzywiłam się na samą wizję brutalnego dotyku na moim ciele.


- Nie zrobisz tego..- wyszeptałam.
- Ja…
- Ufam Ci.


Opuszkami palców dotknęłam rozgrzanego policzka mojego kochanka, ten natomiast przechylił lekko głowę, by wtulić się we mnie.


- A jeśli zawiodę?
- Uspokój się. To ja powinnam się teraz bardziej bać! Nie ty.


Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jak jego palce starają się rozpiąć guzik moich spodni. Nie zajęło mu to dużo czasu, więc chwilę później stałam przed nim jedynie w cienkiej białej bluzeczce na ramiączkach, pełniącej tymczasowo rolę mojej piżamy. 

Stałam jak wryta, podczas gdy on pozbywał się kolejnych części swojego ubioru. Jego opalony tors zdobiły powoli zasklepiające się ślady po walce.

- Nie boli już.- powiedział, widząc na co patrzę.
- To niebezpieczne.
- Lubię to... I jak widać nadal żyję. 

Miękkie, pełne usta złączył się z moimi, język torował sobie drogę między moimi rozgrzanymi wargami. Położyłam swoją dłoń na jego karku, kiedy prowadził mnie tyłem do łóżka, nie przerywając pocałunku.

- Podnieś ręce.- nakazał.

Bez słowa sprzeciwu uniosłam je, by po chwili poczuć zimne powietrze oplatające moją klatkę piersiową.

- No no... Bez stanika?- w jego głosie czułam podziw. 
- Miałam iść spać.- zachichotałam.

Opadłam  miękko na pościel, ciągnąc Harry'ego za sobą.

- Pięknie pachniesz....- wodził nosem po moim dekolcie.


Jego usta zostawiały mokrą ścieżkę od mojej szyi aż do podbrzusza. Zadrżałam czując jego ciepły oddech na mojej koronowej bieliźnie.

- Harry... Nie. Nie mogę.- jęknęłam.
- Nie bój się... Skoro nie chcesz to nie będę nic na siłę robił.- uśmiechnął się lekko.
- Chodź tu! Zimno mi bez Ciebie.

Przewróciłam Harry'ego na plecy, po czym przytuliłam się do niego niczym koala.

- Kocham Cię...

Jego szept wywołał u mnie dreszcze i nieznane mi dotąd ciepło wypełniające moje wnętrze.

Cudem udało mi się nie wybuchnąć płaczem.

- Jesteś idealny.- obdarowałam go słodkim buziakiem.
- Nie jestem. Uwierz..
- Dla mnie jesteś.

Spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym zwalił mnie na miejsce obok siebie.

- Jesteś pewna?
- Tak.

Zamknęłam oczy. Harry rozrywał szybko szeleszczącą paczuszkę, którą wyjął ze swojego portfela.

- Boisz się?- zapytał cicho.

Pokiwałam głową na 'tak". Nagle bez uprzedzenia poczułam swego rodzaju rozpychanie w dolnych partiach swojego ciała.

- Przepraszam.- musnął  mój policzek.

Moje mięśnie momentalnie napięły się, kiedy ostrożnie na mnie naparł.

- Rozluźnij się.- poprosił.

Skrzywiłam się z bólu przy mocniejszym pchnięciu jego bioder. Obraz przed moimi oczami stał się rozmazany z powodu łez powoli spływających po moich policzkach.

- Nie płacz, skarbie...

Starał się dopasować do mojego wnętrza, tuląc mnie przy tym do swojego torsu.

- No kurwa... - przeklnął pod nosem.

Jego ręka powędrowała na moje biodra. Tym razem wbił się we mnie szczególnie boleśnie. Nie potrafiłam opanować swojego szlochu. To nie był ten sam Harry. Nawet jego oczy miały inny odcień niż chwilę wcześniej.

- Harry... Przestań..- błagałam.

Wzdrygnął się.

- C... Co?- rozchylił usta.
- Nie mogę.. Nie chcę tak.
- Co się stało?
- To nie... To nie byłeś ty.- odwróciłam wzrok.
- Przepraszam. Lottie... Tak cholernie... Przepraszam.

Objął mnie swoim ramionami, zostawiając przy tym całus na moim czole.

- O tym mówiłem... Przepraszam.

_________________________________________________________________________________


Hej. 

Przepraszam, że pisałam ten rozdział prawie tydzień..
Brak weny i fakt, że osoby, z którymi piszę codziennie będą to czytały 
nie za bardzo mi pomagały ;c Kasowałam go 3 razy ;c 
I nadal nie jest dobry. Ba! Jest beznadziejny.
Przepraszam ;c Mam nadzieję, że chociaż jedno
zdanie wam się spodoba ;c Beznadzieja ;c Postaram się
jakoś Wam to zrekompensować ;c
Kocham Was ♥

Little Bird

13 komentarzy:

  1. nie jest beznadziejny :) tylko... kurde...
    NIE MOGĘ NO !
    zawiodłam się na Lottie... ona miała dać szansę Louisowi i nie iść do łóżka ze Styles'em... ludzie ! no, ale cóż ;/ przykro mi z tego powodu ;c ale mam jeszcze nadzieję, że Lottie i Lou znów będą razem :)
    czekam na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, a ja przepraszam za swoje opóźnienie w pisaniu komentarza, cóz, ciezko czytac takie sceny i ogladac opere na raz hahah :D Rozdzial nie najgorszy, ale masz racje, bywaly lepsze. Czerwona czcionka i 'wcale nie' XDDDDD Ciekawa jestem jak sie bedzie ukladalo Lottie i Hazzie po tym wszystkim XD Ciekawe czy Lou sie dowie lmao Tak czy tak weny zycze! :) xxx (Ps. Jak potrzebujesz inspiracji to smialo wbijaj do mnie, cos z Madzia wymyslimy XD) @uniquenewstyles

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, w głębi duszy mam nadzieję że Lottie będzie z Lou

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział nie jest beznadziejny, jest cudowny! Z resztą nie tylko ten. :* wspaniale piszesz. :) czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest świetny ! I bardzo się z niego cieszę. Mam nadzieję ,że Lottie powie Harremu ,że go kocha i wszystko będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahah dziki Harrrrry

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwny rozdział. Lottie jakby była normalna już by się od nich wyniosła nie biorąc pod uwagę tej umowy. Ona jest puszczalska. Zna Harry'ego tak krótko i już leci z nim do łóżka. Jakim cudem była dziewicą? Lol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieją jeszcze dziewice, więc... Um? Lol. Tak trudno uwierzyć?

      Usuń

Szablon by S1K