sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 10



Taxówkarz, który odebrał nas z jednej z obskurnych dzielnic, non stop podśpiewywał w rytm starego dobrego rock'a płynącego z radia.

- Lubię takich ludzi...- szepnęłam, opierając głowę o ramię mojego towarzysza.
- Dlaczego?- zapytał lekko kpiącym tonem głosu.
- Dlaczego?- zamyśliłam się.- Może, dlatego że tacy jak on, mając pewnie dużo problemów na głowie, cieszą się życiem... Patrz... Cieszy się z  pracy, którą wykonuje, mimo że nie zbije na tym fortuny.. Czyż nie wygląda na szczęśliwego?
- Jesteś słodka..- mruknął, ukrywając twarz w moich włosach.
- Niee...- zarumieniłam się.
- Przestań.
- Ale co?- zdziwiłam się.
- Zagryzasz wargę...
- I?
- Masz takie rumieńce...- pogłaskał mnie po policzku.
- Louis. Nie tak się umawialiśmy.
- Nie ma zasad.
- To ja je ustalę.- powiedziałam.
- Nie..

Przejechał palcem wzdłuż mojej ręki, powodując u mnie niesamowite dreszcze.

- Drżysz..- wyszeptał.
- Louis..- odsunęłam się na bezpieczną odległość.
- Przepraszam.

Miałam odpowiedzieć, kiedy odezwał się kierowca.

- Jesteśmy na miejscu.
- Ile się należy?- zapytałam.
- Nie wygłupiaj się.- warknął Tommo.
- 30 funtów.
- Proszę.

Lou wręczył starszemu mężczyźnie plik banknotów, po czym wysiadł by otworzyć przede mną drzwi.

- Dzięki.

Światło w sypialni na górze było zapalone...

-Amber dzisiaj pracuje?- zaciekawiłam się.
- Nie. Ma dzisiaj wolne.- rozszerzył oczy.

Przyspieszył kroku. Ja natomiast w pewnym momencie odpuściłam sobie próby nadążania za nim, zwolniłam. Po wejściu do willi od razu do moich uczu dobiegły krzyki dwóch mężczyzn. Wbiegłam na piętro.

Wiedziałam od początku .... Harry i Lou popychali się.

- Ej! Ej! Chłopaki! Spokojnie.- stanęłam pomiędzy nimi.
- Lottie, nie wtrącaj się.
- Louis! Daruj już sobie na dzisiaj!- krzyknęłam.
- Nie!

Złapałam go za rękę i chciałam odciągnąć na bezpieczną odległość, jednak straciłam równowagę...

- Louis!- jęknęłam.
- Mam Cię!- brat Lou złapał mnie.

Harry trzymał mnie mocno w swoich ramionach.

- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy hahahha.- odwzajemnił mój uśmiech.
- Lottie...?-odezwał się Louis.
- Tak?
- Możesz nas zostawić samych?
- Nie! Nie ma mowy!
- No idź.- zdenerwował się.

Wyszłam, mimo to wciąż czuwałam nad nimi, siedząc na podłodze obok drzwi.

- Harry. Nie możesz tutaj zamieszkać.- jego głos był cichy, lecz nadal brzmiał stanowczy.
- Dlaczego?
- Dobrze wiesz dlaczego.
- No właśnie nie za bardzo rozumiem.
- Ty nigdy nic nie rozumiesz. 
- Emm... Czekaaaj... Już wiem! Ha!- krzyknął po chwili zamyślenia Harry.
- Ciszej.- skarcił go Louis.
- Dobra, dobra. Już wiem o co chodzi! hahhahaha.
- No dawaj.
- Czyżby mój drogi braciszek zakochał się?
- Co?!? Proszę Cię!- wyśmiał go.

Moje serce drgnęło... On.. Wyśmiał Harry'ego.. Wyśmiał mnie!

- Louis... Zależy Ci na niej. Widzę to.- westchnął Lokaty.
- Nie. Nie widzisz. Nie znasz mnie. Nie wiesz o mnie nic.
- Rób tak dalej.. Okłamuj wszystkich.
- Nikogo nie okłamuje. Jedyną osobą, która kłamała byłeś od zawsze ty.
- Ja? Kto udawał, że idzie do kumpla, a szedł spotkać się z dziewczyną brata? Ja? Nie! Ty tak robiłeś!
- Harry... Mieliśmy o tym zapomnieć...
- Miałbym Ci od tak odpuścić?!
- Tak.
- Gdyby nie ty ona byłaby teraz moją narzeczoną!
- Zdradziłbyś ją prędzej czy później.. Albo ona Ciebie.- Louis odpowiedział oschle.
- Kurwa mać! Ty na prawdę nie wiesz co to miłość! I wiesz co?! Dziwię się komuś takiemu jak Charlotte, że w ogóle wytrzymuje z Tobą!

Gdybyś wiedział... Ohh Harry...

Młodszy z braci wybiegł nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.

- Siedziałaś tu cały czas?- Louis pojawił się w progu.
- Tak... Ja już pójdę.- podniosłam się.
- Dlaczego?- stanął na mojej drodze, patrząc mi prosto w oczy.
- Muszę...Mam dość na dziś.
- Odwieźć Cię?
- Nie trzeba.- pokręciłam głową.- Jest jeszcze jasno. Pójdę pieszo.
- Nie ma mowy. Zawiozę Cię.
- Na prawdę nie ma takiej potrzeby. Zadzwonię do przyjaciółki, przyjedzie po mnie.

Bez słowa odeszłam na bok, by wykonać telefon do Kate.

- Halo?- usłyszałam jej głos w słuchawce.
- Hej. Z tej strony Lottie.
- O! Hej! Jak tam na obiedzie z teściami?- pisnęła.
- Opowiem Ci jak wrócę, okej?
- Jasne! Czekam!- mogłam usłyszeć jaka podekscytowana jest.
- Mam pytanko.
- No dawaj.- zachichotała.
- Mogłabyś po mnie przyjechać?
- Co? Już?
- Tak... Wszystko wytłumaczę w domu.
- Podaj mi adres i wyślę Zayn'a po Ciebie.
- Dziękuję!

Po podaniu adresu, od razu rozłączyłam się.

- Będzie za 15 minut.- powiedziałam.
- Napijesz się czegoś może?- zaproponował.
- Nie.

Byłam oschła wobec niego. Myślałam, ze Kate ma rację... Że może Louis nie jest tak wyrachowany, jak na to wygląda... Jednak były to tylko marzenia głupiego. W rzeczywistości bawił się innymi i dbał tylko o siebie samego. Myślał, że poddam mu się, lecz po usłyszeniu tego co zrobił swojemu własnemu bratu, straciłam jakąkolwiek sympatię wobec niego.

- Nie przyjdę jutro do pracy.- stwierdziłam.
- Dlaczego?!
- Mam pewną sprawę do załatwienia.

Jak się już wszyscy zdążyli już domyślić, nie miałam niczego do załatwienia... Nie chciałam go widzieć i tyle.

- Pójdę już na zewnątrz.
- Lottie, zimno jest.- oburzył się.
- Nieważne.

Błyskawicznie złapał za moje ramiona.

- Co się z Tobą do cholery dzieje?!- wrzasnął.
- Co miałoby się dziać?- rzuciłam obojętnie.
- No nie wiem, to TY mi powiedz!
- No to proszę bardzo. Nic się nie dzieje.
- Eh... Masz jutro być w pracy.
- Dlaczego?!
- Bo ja tak chcę.
- Nie jesteś bogiem, Tomlinson.
- Twoim tak.
- Louis. Nienawidzę Cię.
- Kocham mnie. w końcu to zrozumiesz.
- Kiedy? Jak odejdę z tej pracy?
- A masz taki zamiar?
- Tak...
- Niestety.. Zobowiązując się do udawania mojej narzeczonej jednocześnie podpisałaś tak jakby umowę na pracę, aż do końca tego przedstawienia.
- C-Co?!
- Tak, właśnie. Przykro mi, ale będziesz musiała ze mną wytrzymać, aż do stycznia następnego roku.
- Dlaczego do wtedy?- zapytałam.
- Mam urodziny 24 grudnia, pobierzemy się na początku grudnia. W styczniu weźmiemy rozwód.
- Aaa! Wszystko już zaplanowałeś, tak?!
- Od początku aż do końca.
- Pierdolę Cię, Tomlinson.- syknęłam.
- Haha! Marzyłem o tym.... Tylko czekam, aż noc w noc będziesz jęczała moje imię.
- Jesteś chory! Lecz się!

Jak zwykle moje krzyki nie robiły na nim jakiegokolwiek wrażenia. Wręcz przeciwnie... Sądzę, że go tylko nakręcały. Nie zdziwiłam się nawet, kiedy jego ciało przylgnęło całą swoją powierzchnią do mojego, opierając mnie o najbliższą ścianę.

- Nie opierasz się? Nie będziesz się bronić?- zdziwił się.
- Nie. Jaki to ma sens? - zakpiłam.
- Masz rację.
- Jeśli przekroczysz granicę to po prostu powiem twoim rodzicom co planowałeś.- kontynuowałam swoją wcześniejszą wypowiedź.

Louis momentalnie cofnął się.

- Żartujesz, prawda?- zapytał niepewnie.
- W twoich marzeniach. Jeśli pozostaniemy przy tym co jest to twoi rodzice się nie dowiedzą. Nie dam się poniżyć, okej?
- Charlotte...
- Nie! Nie ma żadnego 'Charlotte...'! Koniec! Masz mnie traktować tak jakbyś sam chciał być traktowany!
- Ale...
- Khym khym...- usłyszeliśmy głos trzeciej osoby.
- Ktoś ty?!- wrzasnął Louis.
- Jestem..
- Cześć Zayn!- przerwałam mu, przytulając go.
- Hej, mała!- uśmiechnął się.

Może i ktoś mógłby pomyśleć, że jestem aż za blisko z chłopakiem mojej przyjaciółki, jednak Kate akceptowała to. W końcu, gdyby nie ja nie poznałaby Malik'a... Znałam go odkąd miałam 4 lata. Chodziliśmy razem do przedszkola, a potem nasze drogi skrzyżowały się także na poziomie podstawówki i gimnazjum... Był i jest moim bliskim przyjacielem... Na jednej z imprez za czasów liceum zapoznałam Kate z Zayn'em... I tak się zaczęło.. Teraz są nierozłączni od ponad 2 lat.

- Możemy iść?- uśmiechnął się mój przyjaciel.
- Jasne!- kąciki moich ust ponownie uniosły się.
- Lottie..- szepnął Lou.

Kiedy odwróciłam głowę przez ramie Szatyn patrzył na mnie bez żadnego wyrazu twarzy.

- Do jutra.- wypowiedziałam bezgłośnie.

_________________________________________________________________________________

Siemanko! xD
To jest taki suprajs z okazji świąt i 1000 wyświetleń :D Nie miałam dzisiaj
ochoty, by się uczyć xD :/ Wyszło tak, że napisałam najdłuższy z wszystkich rozdziałów!
Jak szaleć to szaleć, a co?! xD Muzyka do rozdziału może nie wszystkim się podobać, ale 
ja lubię tę piosenkę  :) A teraz chciałabym ...
Życzę Wam wesołych i ciepłych świąt! Aby w waszych domkach panowała super atmosfera, żeby całe to jedzenie nie poszło w biodra i żebyście były zawsze uśmiechnięte! Kocham Was bardzo :') <3
Little Bird <3
PS. Jakie wrażenia po You & I ?! Ja się poryczałam :') 

10 komentarzy:

  1. Kochana, ten rozdzial jest mega :D Nowe zwroty akcji i w ogole, uwielbiam watek Hazzy ale ja jestem Harry Girl :D

    No i jeszcze tego, Spokojnych i radosnych swiat w rodzinnej atmosferze ;**

    Teledysk mowisz no to ja lRLICUWrgnhLOIFHZHBGVJFUKXCTGJX.VNM.O jhmdih.knvhtmif

    No i to chyba tyle :D W kolko odswierzam :D
    @Anetenka69 ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahhahah :D Zwrotów będzie jeszcze milion xD dziękuję <3

      Usuń
  2. Tobie też spokojnych świąt ;) Rozdział świetny. Uwierz że mi też sie nie chce cholernie uczyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział/ Oby tak dalej ;)

    @1Directionerka1

    PS Tobie też Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, kolejne wątki... :3
    Fajnie, że napisałaś dłuższy rozdział, bo do takich (bądź dłuższych) zdążyłam się już przyzwyczaić właśnie :)
    Bardzo dobrze, że Lottie nareszcie postawiła się Louisowi, myślę, że FF nabrałby 'pikantności' gdyby o jego planie dowiedział się Harry. Szczerze mówiąc, może to dziwne, ale zdarza mi się myśleć o tym FF i wyobrażać sobie jak mogą wyglądać nowe rozdziały, jak potoczy się historia. Z każdym rozdziałem jest co raz ciekawiej, bo mam nowe rzeczy do uporządkowania w głowie hahaha :D Bardzo dobre słuchało mi się Gunsów czytając ten rozdział.
    Powodzenia i wytrwałości w nauce, a dzisiaj życzę ci wesołych świąt, wszystkiego dobrego, smacznego jajka, mokrego dyngusa i wszystkiego innego czego życzy się na święta. :)
    Pozdrawiam kochana, czekam na następne xxx :D
    @annantas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twój komentarz >>>>>>>>
      na razie jeszcze nie mam konkretnej koncepcji, ale pomyślę nad tym czy Harry się dowie :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Rozdział naprawde super! :)
    Tylko jedna mala uwaga... (tak, znowu xd) moglabys nie pisac tego 'hahaha'? Zdecydowanie lepiej byloby gdybys pisala po prostu zasmial sie itd. :)
    @_bizzleismine_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chciałam nadużywać właśnie tego 'zaśmiał się' i stąd to ;c postaram się nie pisać tego :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. Biedna Lottie :c tyle się musiała nasłuchiwać od Lou... Przynajmniej teraz powiedziała mu co myśli! W końcu się przeciwstawiła i Boo zrozumiał, że nie może sobie za dużo pozwalać. Bufon jeden xd

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K