niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 14


- Wróciłaś!

Każdy wyczułby te malutką nutkę szczęścia w głosie Lou... On na prawdę cieszył się na mój widok!

- Tak! Wróciłam!

Przytuliliśmy się tak jakby od naszego ostatniego spotkania minęły całe wieki a nie zaledwie 1,5 godziny. 

Louis sprzed tygodnia i Louis ten, którego właśnie obejmowałam to były dwie osoby. Dwa światy.

- Tommo. Potrzebuje trochę kasy.- Harry postanowił nam przerwać.
- Po co i ile?
- Tak z 500 funtów.
- Na co ci tyle?
- Potrzebuję na szkołę. Tą drugą.
- Nie dam ci.- powiedział stanowczo.- Miałeś z tym skończyć!
- Nie macie prawa mi tego zabraniać!
- Bez moich pieniędzy nie będziesz mógł tego robić.
- Uwierz mi, że dam sobie świetnie radę.
- Wątpię.
- Spieprzaj.- syknął.

Harry odwrócił się na pięcie, wsiadł na motor i po chwili już go nie było.

- Co on nagle taki cięty?- zdziwiłam się.
- Nie wiem... Aż tak to jeszcze nigdy nie widziałem. Słowo daje.
- A co to jest 'to' z czym miał skończyć?
- Jego "hobby".- widać było, iż nie jest zadowolony z zainteresowań brata.
- Jakie?
- Nie mogę ci powiedzieć... 
- Dlaczego?
- To jego sprawa.
- Rozumiem.

Zaprowadził mnie ... Na dach wilii? Wiecie co? Nie tyle miejsce było niesamowite, ale to co na nas tam czekało!

- Sam to zrobiłeś?- byłam wzruszona.
- Tak.- uśmiechnął się.
- Nie znałam Cię od tej strony.
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz...

Tak... I to jest najgorsze... Niedługo miałam zostać żoną człowieka, którego poznałam zaledwie 2 tygodnie wcześniej...

- Co jest?- dotknął mojego policzka.
- To znaczy?
- Smutna się nagle zrobiłaś.
- Niee. Wydaje Ci się.- wymusiłam uśmiech.

Podeszliśmy do brzegu dachu. Oparłam się o barierkę i obserwowałam Londyn. To dziwne... Mieszkam tutaj od urodzenia... A patrząc na to z góry, wydaje się, że jestem w tym mieście pierwszy raz..

- Jesteś jakaś zamyślona..

Objął mnie w talii od tyłu i oparł swoją głowę na moim barku.

Nagle Harry kompletnie nie zwalniając wjechał na podjazd. Nie był sam. Jakaś cizia obejmowała go w pasie... Wiecie jaki typ co nie? Solara. Tapeciara. Rura. Dupa na wierzchu. Takie są te typy.

Obserwowałam, jak Lokaty pomaga jej zsiąść z maszyny i staje na środku podwórka, paląc.

- E! Tina!- krzyknął do niej jak do psa.
- Co?

Jej głos idealnie pasował do tego co reprezentowała swoim wyglądem... Sam lukier.

- Bierz mój plecak i idziemy.

Traktował ją jak... Śmiecia.

W chwili gdy zniknęli za drzwiami domu Lou, ja stałam jak wryta.

- Harry... On na prawdę taki jest?- zapytałam drżącym głosem.
- On? Nie.. On taki się staje kiedy jest zły.. Ma jakieś szemrane interesy. Wolałbym nawet nie wiedzieć co było w tym plecaku.

Odwróciłam się twarzą do Louis'a, po czym wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Mogę do Ciebie mówić 'Boo Bear'?
- Lottie...
- Wiem, że tego nie lubisz, ale.. To takie słodkie.
- Jestem facetem! Mam być męski, a nie słodki!- pokręcił głową.
- A ja chcę słodkiego Louis'a Tomlinson'a! Nie chcę żadnego pozera!- spojrzałam mu prosto w oczy.- Rozumiesz o co mi chodzi?
- Chyba... Chyba tak.
- To dobrze. 
- Zapraszam do stołu, Skarbie.

Skarbie?! Czy on powiedział do mnie 'skarbie' ?! - rozpływałam się we własnych myślach.

- Dla Ciebie.

Tuż przed moją twarzą pojawił się bukiet pięknych róż.

- Jakie piękne!- nachyliłam się, by powąchać jedną z nich.
- Nie piękniejsze niż ty.

Słysząc jego zdanie spuściłam głowę... Dlaczego on tak często mnie zawstydza?

- Spójrz na mnie.- szepnął.

Kiedy nasze oczy spotkały się widziałam, iż jest jakiś zmartwiony.

- Stało się coś?- zapytałam.
- Dlaczego jesteś nieśmiała..? W pewnym sensie.- pod koniec zaczął się śmiać.

Chłopakom jest tak łatwo o to zapytać... Dla nich nie jest ważne co sądzą o nich inni. Dla nich nie jest ważne jak wygląda drugi chłopak. Z dziewczynami tak nie jest. Doświadczenia z przeszłości zawsze zostawiają blizny na sercu... Nie było kolorowo... Przechodziłam samotnie przez korytarz gimnazjum i jedyne co widziałam to to jak rówieśnicy mnie obgadywali... Zawsze odsuwałam od siebie ludzi.. Może dlatego nigdy nie miałam chłopaka... Może to jest również powodem towarzyszącej mi, aż do liceum samotności?

Pretty hurts
 we shine the light on whatever's worst 
Perfection is a disease of a nation 
pretty hurts, pretty hurts

 - Nie powiesz mi prawda?
- Wolałabym o tym nie rozmawiać.- zwróciłam się ku panoramie miasta, by ukryć łzy napływające do moich oczu.
- Pamiętaj, że przy mnie jesteś bezpieczna.

Bezpieczna... Bezpieczna do czasu, gdy radę się kontrolować. Mama powiedziała mi kiedyś "Nic nie zmienia się wciągu tygodnia, dwóch.. A nawet miesiąca. Jeśli dawny alkoholik wypije kieliszek wina... Znów staje się tym kim był dawniej. Znów spadnie na dno. Z wszystkim tak jest."... Co jeśli z Lou tak będzie? Pokocham go, a on mnie z zimną krwią zdradzi? Złamie serce? Nie chcę tego przeżywać.

- Nigdy Cię nie skrzywdzę...- pocałował mnie w kark.
- Nigdy nie mów nigdy...
- Nie mów tak. Chcę, żebyś mi zaufała...

 Nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk klaskania... Harry zbliżał się do nas powolnym krokiem ze złośliwym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.

- Pięknie pięknie, Braciszku!- krzyknął.
- Harry. O co ci chodzi?- Louis oniemiał.
- Zawsze wiedziałem, że będzie z Ciebie dobry aktor!
- O czym ty mówisz?- tym razem to ja odezwałam się.
- Zostawi Cię. Prędzej czy później.

Lokaty zachwiał się i wpadł na stolik.

- Jesteś pijany, Dupku.

Tomlinson złapał go za koszulkę i uniósł kilka milimetrów nad ziemię.

- Powiedziałem Ci coś wcześniej.- syknął do młodszego brata.
- Gówno mnie obchodzi co mówisz.- zakpił.
- Spieprzaj stąd.. JUŻ!!
- Louis..- dotknęłam jego ramienia.
- Charlotte. Nie wtrącaj się, proszę.- jęknął.
- Puść go.. Zaprowadzę go do jego pokoju.- powiedziałam cicho.
- Dlaczego chcesz mu pomóc?
- Nie jest teraz sobą... Lepiej żeby poszedł spać.
- Ja mogę to zrobić..
- Wolałabym nie. Nie chcę, żeby któryś z was oberwał.

Zamilkł na chwilę... Wiedział, że mam rację.

- Harry. Idź z Lottie.- nakazał Lou.

Szatyn objął mnie ramieniem i z miną niewiniątka oparł swoją głowę o moją.

- Harry! Nie przesadzaj!

Ojej! Zazdrosny jest!

- Chodź, chodź, Harry.- przytrzymałam go.

Chłopak w odpowiedzi jedynie mruknął coś nic nie znaczącego.

- Boże... Jak ty.. Śmierdzisz!

Na prawdę... W tamtym momencie lepiej było nie zbliżać się do niego.

Jego pokój był nieopodal, więc nie musiałam go długo 'targać'.

- Ściągaj buty.- powiedziałam.

Cóż... Nie poprzestał na butach... Rozebrał się do samych bokserek  na moich oczach! Wat?

- Harry.. Um... Kładź się.
- Chodź ze mną...

Szatyn złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka.

- Oszalałeś?- wyrwałam się.
- Lottie... Nie zostawiaj mnie samego..

Nie widziałam go jeszcze tak.. Bezbronnego? To nie był ten sam chłopak!

- Zostań ze mną.- poprosił, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie mogę...
- Nie chce mi się spać!- krzyknął nagle głosem dziecka.

Nagły przypływ energii skłonił go grania na perkusji! Środek nocy, a on ... Jezu.

- Harry! Przestań!- straciłam cierpliwość.
- Nie krzycz na mnie!- tupnął.

Jedno mogę przyznać.. To był na prawdę śmieszny, ale zarazem słodki widok. Te jego loczki opadły na twarz, która przyjęła mniej więcej taką minę

- Śmiejesz się ze mnie!- zauważył.
- Nie, nie. Nie z Ciebie.- skłamałam.
- Położę się spać, ale posiedzisz przy mnie?- znów szeptał.
- No dobrze...

Chwilę później siedziałam na brzegu łóżka, głaszcząc rozgrzany policzek Harry'ego.

- Przepraszam...

Otworzyłam szerzej oczy, słysząc słowa, które jakimś cudem uleciały z jego ust.

- Za co przepraszasz?
- Nie wiem..

Nie zapytałam o nic więcej, ponieważ jak za dotknięciem magicznej różdżki zasnął od tak.

- Eh.. Dobranoc, Głupku..- szepnęłam, przymykając cicho drzwi.

Kiedy weszłam znów na dach, Louis siedział na krześle i obracał w dłoni kieliszek wina.

- Przepraszam, że tak długo mnie nie było..
- Nie szkodzi.- uśmiechnął się lekko.
- Twój brat to prawdziwy dzieciak.- stwierdziłam.
- Uwierz mi, że wiem...

Przysiadłam na jego kolanach i pocałowałam go w policzek.

- Potrzebuję Cię...- usłyszałam głos Lou tuż przy moim uchu.


_________________________________________________________________________________

Cześć Żuczki moje!
Oto 14! Chciałam napisać długi i sądzę, że się udało xD I tak pozostawiam Wam długość do oceny. xD Oczywiście nie każdy będzie tak samo długi, ale postaram się.
Cóż więcej? Mam nadzieję, że się spodoba ♥
Wiem, że temat dość nudnawy xD
Opinie mile widziane, bo nwm czy ktokolwiek 
czyta to co piszę pod rozdziałami ;c xD
Little Bird ♥

19 komentarzy:

  1. rozdział wspaniały i długość mi jak najbardziej odpowiada <3
    ja czytam twoje notki pod rozdziałami! :D
    ~ @_bizzleismine_

    OdpowiedzUsuń
  2. Troche pogmatwany rozdział ..ale jakie to hobby ma Harry? Czy Lou i Harry zaczynaja cos czuć do Lottie? Czekam na kolejnym i mysle ze dlugosc rozdziału jest odpowiednia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w dalszych rozdziałach wszystko się rozwiązuje :D

      Usuń
  3. Jeju ! Rozdział boski ! Lou i Lottie są tacy... awww ;3
    Chyba chcę, żeby Louisowi i Lottie się udało ;3
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział! xx
    @xcandyxshopx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem w rozsypce! Chcę żeby Lottie znalazła tego jedynego, ale nie wiem czy to szczęście znajdzie w ramionach Lou czy Harry'ego. Rozmyślania zostawiam Tobie. Mam nadzieję, że masz już pomysł na kolejny rozdział bo ja nie mogę się go doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem jeszcze ;c Lou czy Harry.. To takie trudne ;c

      Usuń
  6. Świetny <33
    Lou moim zdaniem powinien zmienić się dla Lottie a Hazz to nwm...
    Lott powinna być z Lou :D Życzę weny i czkam na neta ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak już czytać, to hurtowo, nie bój się, czytamy notki pod rozdziałami :)))
    1. Świetnie dobrana piosenka! Uwielbiam Beyonce, a tematyka baaaaardzo dobra! To pianino na początku świetnie współgra z opisem panoramy Londynu, genialna robota! ♥
    2. Czyżby Tomlinson i Hazz zamienili się umysłami? Tak wnioskuję, bo teraz Lou troszczy się o Lottie, a Harry kręci z jakąś dziwką (piękne dobrane imię, wzruszyłam się ahhaha :') XD)
    3. Wyobraziłam sobie Harrego wchodzącego na dach tej willi po pijaku XDDD
    4. Ale anyways, kiedy się czyta, miło jest jak wprowadzasz szczegóły typu "Nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk klaskania... Harry zbliżał się do nas powolnym krokiem ze złośliwym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.". Definitywnie moje ulubione zdanie z tego rozdziału! Brakuje mi takich zdań w innych rzeczach które czytam. Nie wiem jeszcze o co chodzi, ale jakoś urzeka mnie ten styl pisania. :)
    5. Bardzo dobry kolejny dialog! :
    "- Mogę do Ciebie mówić 'Boo Bear'?
    - Lottie...
    - Wiem, że tego nie lubisz, ale.. To takie słodkie.
    - Jestem facetem! Mam być męski, a nie słodki!"
    Cały charakter Tomlinsona hahaha xDDD
    6. Coś co mi przyszło do głowy, nie że się czepiam czy coś, tylko tak jakoś zwróciłam na to uwagę. Zgaduję, że pisząc o tej kolacji 'na dachu' miałaś na myśli odkryty taras na szczycie budynku, bez dachu? To by było raczej niemożliwe bo tutaj, w LDN strasznie pada i cały ten taras byłby zalany haha ale mniejsza z tym XD
    7. Wracając do rozdziału, długość jest idealna! Nie za długa, bo człowiek się nie nudzi, ale też nie zbyt krótka żeby zostawał w niedosycie.
    A nawiązując do punktu siódmego, mój komentarz też jest trochę długi i pasowałoby go kończyć bo nie chcę wyjść na nudziarę omg XDD
    PS. Przepraszam, że z takim poślizgiem, ale jak już pisałam na TT, beznadziejne WiFi to zmora ludzi z aplikacjami mobile -.-
    No więc miłego dnia, a przede wszystkim WENY życzę! :) xxx
    @annantas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah jaki długi ;o xD Jaram się xD *----* dziękuję ci za każde miłe słowo :'''''''''''') jesteś kochana ♥

      Usuń
  8. Super rozdział ;) Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu Lou, i Harry taki aw haha. bslkkzlakskxlqlkssnsnwnqkslsksksmzmzmsasqpqplzxjkw. Jedune co umiem teraz napisać. @DiirectionerrPLa

    OdpowiedzUsuń
  10. dziękuję :3 dodam do zakładki :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K